Logo
01/07/2025
Warosia: Miasto uwięzione między pamięcią a przyszłością
Pamięć, własność i geopolityka powrotu do domu w podzielonym Cyprze
common.coverImageAlt
Famagusta & Warosia, Cypr
common.photoAlt
Warosia: Miasto uwięzione między pamięcią a rzeczywistością

Po raz pierwszy zobaczyłem Warosię (Varosha) zza drutu – ciche wybrzeże Morza Śródziemnego, otoczone pustymi hotelami, cichymi ulicami i od czasu do czasu brzękiem wiatru w rozbitym szkle. Budynki jeszcze stoją, ale z każdej strony rzucają się w oczy ich zdewastowane i opuszczone wnętrza. Nadal wiszą wyblakłe znaki nad wejściami, klatki schodowe znajdują się pod gołym niebem , a natura powoli wdziera się w beton i płytki.


Nie ma tłumów. Tylko kilku obserwatorów, spacerujących przy granicy, chłonących miejsce zawieszone między istnieniem a pustką. Wciąż piękna plaża pozostaje nietknięta przez turystykę. Morze porusza się, jakby nic się nie wydarzyło. Warosia sprawia wrażenie nie miejsca zniszczonego, ale czegoś przerwanego w procesie zmian – przedmieścia nie wymazanego, ale zawieszonego. W tej ciszy wyczuwa się nie tylko smutek związany z wysiedleniem, ale także przebłysk nadziei, jakby historia pozostawiła scenariusz niedokończony, czekając na kogoś na tyle odważnego, kto spróbowałby zmienić losy tego miejsca.


Pauza, choć namacalna, nie wydaje się na zawsze. Cisza niesie ze sobą ciężar nie tylko pamięci, ale i potencjału. Ogrodzenia są przesuwane, a zamki są ponownie zmieniane. Ramy prawne, które kiedyś były ustalone, są poddawane rewizji. To nie jest Prypeć – zmiany powoli się dokonują. I gdy nadejdzie moment, zmiana może być cicha, lub nagła.


Warosia nie jest tylko wspomnieniem 1974 roku. Jest odbiciem dawnych opowieści o posiadaniu, stracie i złożonej strukturze władzy. Od osmańskich tradycji prawnych, takich jak wakf (tur. vakıf), po brytyjskie rejestry nieruchomości i spory po uzyskaniu niepodległości, idea własności stanowi tutaj problem nie tylko natury politycznej, ale także historycznej: co oznacza odzyskanie ziemi? W jakim stopniu mogą zostać zwrócone? I kto ma prawo decydować, co oznacza „dom”, gdy mapa była rysowana i zmieniana tak wiele razy?

Odpowiedzi nie są oczywiste i jasne. Ale w tym stanie pomiędzy – częściowo reliktem, częściowo zapowiedzią – krajobraz sugeruje, że to jeszcze nie jest koniec tej historii.

common.galleryImageAlt
Przy ikonicznej Złotej Plaży Waroszy, z milczącymi, opuszczonymi wieżowcami Famagusty w oddali — przypomnienie o niegdyś tętniącym życiem kurorcie, dziś zawieszonym w czasie.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Promienie słońca tańczą na łagodnych falach, które cicho obmywają złote piaski Warosii. Cisza opuszczonych wieżowców spotyka się tu z miękkim odgłosem kroków nielicznych, ciekawskich gości. Ten niegdyś olśniewający kurort światowej elity dziś emanuje onirycznym spokojem — natura powoli odzyskuje wybrzeże, a jedynymi dźwiękami są szum morza i sporadyczne kroki turystów.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Byłem tam specjalnie dla Was ;-)
Loading...
common.galleryVideoAlt
Ten odcinek wybrzeża Famagusty pozostaje silnym symbolem nierozwiązanych kwestii własnościowych i spornych narracji historycznych. Zaledwie kilka kroków od linii demarkacyjnej nowo otwarty hotel przyjmuje dziś gości — podczas gdy większość nadmorskiego pasa wciąż trwa w ciszy, formalnie należąc do swoich pierwotnych, greckocypryjskich właścicieli.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Tam, gdzie złote piaski Waroszy spotykają się z turkusowym morzem, opuszczona linia horyzontu stanowi dobitne przypomnienie, że prawo własności nie znosi próżni. Nawet gdy w pobliżu linii demarkacyjnej ostrożnie pojawiają się nowe inicjatywy, prawne i moralne pytania o prawo do własności pozostają nierozstrzygnięte — podkreślając, że w Waroszy los każdego budynku i każdego skrawka plaży opiera się na nieprzerwanych roszczeniach wysiedlonych mieszkańców oraz na zasadzie, że własności nie da się wymazać ani przez czas, ani przez okoliczności.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Niegdyś wychwalana jako raj na ziemi, Warosia ze swoimi złotymi piaskami i turkusowymi wodami dziś wyraźnie kontrastuje z panoramą rozpadających się i opuszczonych hoteli i pustych wieżowców. Dziesięciolecia pustki zmieniły tę dawną perłę Morza Śródziemnego w krajobraz ruin i ciszy — przejmujące przypomnienie, jak szybko raj może obrócić się w pustynię gruzów, gdy górę biorą konflikt i podział.
Kapsuła czasu nad morzem

Do lat 60. i wczesnych lat 70. Warosia przekształciła się w „Copacabanę Morza Śródziemnego”, olśniewający kurort w Famaguście, który przyciągał elitę z całego świata. Jego nieskazitelne plaże były otoczone nowoczesnymi hotelami-wieżowcami, takimi jak Argo, Asterias i King George, oferującymi najnowocześniejsze udogodnienia. Golden Sands Hotel, rzekomo należący do króla Karola, słynął z przepychu i posiadał prywatną kolejkę do transportu gości w obrębie kompleksu. Urok Waroszy przyciągał celebrytów, takich jak Elizabeth Taylor, Brigitte Bardot, Richard Burton i Sophia Loren, którzy odwiedzali jej ekskluzywne butiki, wykwintne restauracje i tętniące życiem kluby nocne. W szczytowym okresie mieściło się tam ponad 100 hoteli, przyjmujących tysiące turystów, co znacząco wspierało gospodarkę Cypru.


Historyczne mury Famagusty uzupełniały nowoczesną atmosferę, oferując atrakcje kulturalne i historyczne, które wzbogacały doświadczenie turystyczne. Razem to wszystko tworzyło harmonijną mieszankę starożytnego i współczesnego luksusu, czyniąc region głównym kierunkiem podróży w basenie Morza Śródziemnego.

Jednak krajobraz polityczny zmienił się radykalnie latem 1974 roku. Zamach stanu zorganizowany przez grecką juntę wojskową miał na celu aneksję Cypru przez Grecję, co doprowadziło do interwencji zbrojnej Turcji. W miarę jak tureckie siły przesuwały się naprzód, mieszkańcy Waroszy, głównie Grecy cypryjscy, uciekli, pozostawiając domy, biznesy i rzeczy osobiste, zakładając szybki powrót. Zamiast możliwości powrotu, tureckie wojsko ogrodziło dzielnicę, ogłaszając ją strefą wojskową i zakazując ponownego osiedlania. Decyzja ta była motywowana względami strategicznymi i chęcią wykorzystania jej jako karty przetargowej w przyszłych negocjacjach.


Na arenie międzynarodowej status Waroszy pozostaje kwestią sporną. Rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ 550 i 789 jednoznacznie wzywają do przekazania obszaru pod administrację ONZ i do powrotu jego prawowitych mieszkańców. Pomimo tych rezolucji, Warosia pozostawała zamknięta przez dekady, symbolizując trwały podział Cypru. W 2020 roku jej część została kontrowersyjnie ponownie otwarta przez tureckie i turecko-cypryjskie władze, spotykając się z krytyką ze strony społeczności międzynarodowej, co wznowiło dyskusje na temat praw własności i przyszłości wyspy.


Dziś Warosia stanowi wzruszające przypomnienie minionej epoki, jej niegdyś tętniące życiem ulice i luksusowe hotele teraz milczą i niszczeją. Wyblakłe od słońca fasady budynków z połowy XX wieku wznoszą się jak szkielety na tle jasnego nieba Morza Śródziemnego, ich balkony kruszeją, markizy są postrzępione, a okna szklane dawno zostały rozbite lub całkowicie zniknęły. Ulice, które kiedyś tętniły życiem, były pełne warkotu skuterów, kupców nawołujących i śmiejących się plażowiczów, są teraz popękane i wybrzuszone, przejęte przez chwasty i dzikie figowce przebijające się przez asfalt. Rdzewiejące znaki nadal wiszą nad sklepami, wyblakłe napisy w języku greckim i angielskim przypominają krawców, jubilerów i kawiarnie, które kiedyś obsługiwały zarówno miejscowych, jak i zagranicznych turystów. Chodniki są zaśmiecone, a latarnie pochylają się pod nietypowym kątem, jakby uginając się pod ciężarem czterdziestu lat ciszy. Cała dzielnica sprawia wrażenie miasta zamrożonego, świata luksusu, który się zatrzymał i pozostaje zawieszony w czasie.

Loading...
common.galleryVideoAlt
Wyblakły znak z napisem „Zakaz fotografowania” niczym relikt minionej epoki, strzegący puste bloki mieszkalne i opuszczone hotele w cieniu niegdyś tętniącej życiem dzielnicy. Za tymi przestarzałymi znakami kryją się prywatne domy i milczące wieżowce — niemi świadkowie utraconej świetności Famagusty.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Echa modlitw muzułmańskich podkreślają kontrast między odnowioną obecnością meczetu a otaczającą go pustką miasta, do którego jego pierwotni mieszkańcy nigdy nie powrócili.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Spacer pośród pustych hoteli i opuszczonych witryn handlowych Aleją Demokracji skłania do refleksji nad burzliwą przeszłością miasta i jego niepewną przyszłością — tam, gdzie echa dawnego blasku zderzają się z realiami podziału i próbami odrodzenia.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Na skrzyżowaniu przy opuszczonym salonie Toyoty w Warosii wyblakłe szyldy i puste witryny rzucają niepokojący cień na nagłe porzucenie miasta. Niegdyś tętniące życiem centrum handlu, dziś stoi w ciszy — jego opustoszałe wnętrze i spłowiała elewacja odbijają echem utraconą energię ulic Waroszy i dekady milczenia, które nastały po 1974 roku.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Dawny Ratusz Famagusty. Jego neoklasycystyczna forma — z charakterystycznymi kolumnami i trójkątnym frontonem nad wejściem — pełniła funkcję głównego budynku administracyjnego miasta przed opuszczeniem Waroszy w 1974 roku. Ta budowla, położona przy Alei Demokracji, stanowi dziś ważny punkt orientacyjny i symbol obywatelskiego oraz administracyjnego serca Famagusty sprzed 1974 roku.
Długi cień 1571 roku

Aby naprawdę zrozumieć Warosię, trzeba spojrzeć dalej niż turecka inwazja z 1974 roku – do konfliktu sięgającego setki lat wstecz, gdy Famagusta była weneckim miastem-twierdzą, a nawet wcześniej. Strategiczne położenie Cypru we wschodniej części Morza Śródziemnego czyniło go pożądanym celem dla wielu imperiów. W 1571 roku wojska osmańskie pod wodzą Lali Mustafy Paszy pokonały weneckich obrońców Famagusty.


Ostateczna klęska była czymś więcej niż zwykłym podbojem militarnym - zasłynęła swoją brutalnością. Lala Mustafa Pasza, który obiecał bezpieczny przejazd weneckiemu dowódcy, Marco Antonio Bragadinowi, i jego ludziom, bezwzględnie złamał tę obietnicę. Bragadin, po odcięciu nosa i uszu, był prezentowany na paradzie jako trofeum potęgi osmańskiej i ostatecznie obdarty żywcem ze skóry; jego skóra, wypchana słomą, służyła jako makabryczna ekspozycja. Tak tragiczne wydarzenia wzbudziły strach w sercach mieszkańców miasta i skutecznie złamały ich wolę dalszego oporu.


Po podboju Osmanowie przekształcili Famagustę zarówno fizycznie, jak i religijnie. Największa katedra została przekształcona w meczet Lali Mustafy Paszy, symbolizując zmianę wpływów w zakresie religii i administracji. Administracja osmańska wprowadziła system milletów, kategoryzując ludność głównie według religii, a nie grupy etnicznej. Chrześcijanie, w tym prawosławni Grecy, Ormianie i Maronici, zostali oznaczeni jako „zimmi” (z arab. poddani niemuzułmańscy) i otrzymali pewien stopień autonomii religijnej pod własnymi przywódcami religijnymi. Chociaż niektórzy chrześcijanie pozostali w obrębie murów miejskich, wielu wybrało osiedlenie się poza fortyfikacjami, zwłaszcza w południowych przedmieściach znanych dziś jako Warosia. Ta migracja ukształtowała geografię miasta na wieki.


Gdy Brytyjczycy przejęli Cypr w 1878 roku, zastali Famagustę z nienaruszonymi murami, ale jednak wyniszczoną przez wcześniejsze fale przemocy i zmiany demograficzne. Warosia, będąca wcześniej zaledwie przedmieściem lub wioską, zaczęła przekształcać się w ważniejszą osadę. Jej transformacja z osmańskiego punktu strategicznego w brytyjską siedzibę administracyjną stworzyła podstawy dla rozkwitającego w XX wieku krajobrazu miejskiego.

Co ciekawe, termin „Grecy cypryjscy” powstał w okresie kolonialnym jako rezultat działań administracji kolonialnej, której celem było definiowanie i kategoryzowanie zróżnicowanej populacji wyspy według kryteriów etnicznych. Pod panowaniem osmańskim tożsamość opierała się głównie na przynależności religijnej, a ludność dzieliła się na muzułmanów i niemuzułmanów. Brytyjczycy wprowadzili bardziej sztywny system klasyfikacji etnicznej, co przyczyniło się do rozwoju odrębnych tożsamości narodowych wśród mieszkańców wyspy.


Zgłębienie tej skomplikowanej historii jest kluczowe dla zrozumienia skali problemów Waroszy, związanych z własnością, tożsamością i odzyskaniem ziemi na Cyprze.

 


Loading...
common.galleryVideoAlt
Dumnie wznoszący się na głównym rondzie w pobliżu Bramy Lądowej Famagusty, Pomnik Zwycięstwa (Zafer Anıtı) wita przybywających do miasta.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Dawniej okazała gotycka katedra św. Mikołaja, została przekształcona w meczet Lali Mustafy Paszy po osmańskim podboju w 1571 roku.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Przestronne, pełne światła wnętrze — pozbawione chrześcijańskich wizerunków, lecz bogate w średniowieczne kamienne detale i subtelne osmańskie akcenty — skłania do cichej refleksji nad złożona historią Famagusty i Waroszy.
Loading...
common.galleryVideoAlt
Panorama widoczna z potężnych weneckich murów Famagusty ukazuje miasto, w którym wieki historii spotykają się z błękitem Morza Śródziemnego. Z tego punktu widokowego, położonego nieopodal portu, rozciąga się pejzaż średniowiecznych bastionów, tętniącej życiem przystani i ponadczasowej starówki — miejsca, gdzie gotyckie iglice, osmańskie minarety i starożytne ruiny opowiadają historię Cypru jako styku cywilizacji.
Wakf – osmańska koncepcja własności

Aby zrozumieć, dlaczego kwestia własności Waroszy jest tak skomplikowana, trzeba zrozumieć osmańską koncepcję wakfu. W swojej idealnej formie wakf był dobroczynną fundacją. Polegał na przekazywaniu ziemi lub nieruchomości na cele wspólnotowe: szkoły, meczety, szpitale lub miejsca usług publicznych. Ta instytucja zmieniła postrzeganie ziemi – z dobra, które można eksploatować lub sprzedawać, w majątek powierniczy, który z założenia miał służyć nie dobru jednostki, lecz dobru ogółu i przetrwać przewroty polityczne.


Mimo wszystko, koncepcja nigdy nie była całkowicie apolityczna. Osmanowie wykorzystywali system nie tylko do wspierania życia religijnego i społecznego, ale także do przekształcania podbitych ziem, wzmacniając władzę imperialną poprzez infrastrukturę prawną i religijną. Gdy Cypr został zdobyty przez wojska osmańskie w 1571 roku, lokalna własność ziemska została, często siłą, podporządkowana nowym zasadom. To, co dziś może być postrzegane jako święta ziemia wspólnotowa, było wówczas elementem nowego porządku narzuconego przez podbój.


Na przestrzeni stuleci ten system stał się przestarzały. Brytyjska administracja kolonialna wprowadziła reformy ziemskie i kategorie prawne, które były sprzeczne z osmańskimi precedensami. Nowe rejestry, przepisy podatkowe i kampanie modernizacyjne często były niezgodne z wcześniej obowiązującymi zasadami wakfu. Tytuły własności zostały utracone, reinterpretowane lub nadpisane. I choć wielu postrzegało to jako konieczny postęp, tureccy Cypryjczycy twierdzą dziś, że nieruchomości — zwłaszcza w obszarach takich jak Warosia — zostały nielegalnie wywłaszczone w tamtym okresie, przenosząc własność na Greków cypryjskich lub prywatne osoby, niezgodnie z zasadami wakfu. Chociaż tureccy Cypryjczycy twierdzą, że założenia wakfu nadal mają status prawny, międzynarodowe sądy i rezolucje ONZ nie traktują dziś tych historycznych roszczeń jako podstawy do wyłącznej własności.


Warosia staje się więc punktem zderzenia – nie tylko między dwiema grupami etnicznymi, ale także między dwiema skrajnymi definicjami ziemi. Czy jest to święte dobro powiązane z pamięcią, kulturą i duchowym obowiązkiem? Czy jest to zbywalny majątek, podlegający sprzedaży, do odzyskania lub porzucenia? Te pytania nie są abstrakcyjne — w napiętej atmosferze Cypru dotykają one sedna prawomocności, tożsamości i przetrwania.

 


common.photoAlt
Złożoność wysiedlenia

Historia Waroszy daleko wykracza poza splot roszczeń prawnych, czy podziałów ideologicznych. Przede wszystkim jest to opowieść o ludziach — o stracie, która trwa od pokoleń. Dla greckich Cypryjczyków, którzy uciekli w 1974 roku, Warosia nie była sezonowym kurortem, a domem. Rodziny mieszkały tam przez cały rok w domach o zwartej zabudowie, gdzie poranne kąpiele przechodziły w popołudniowe plotki w zacienionych podwórkach, a dzieci biegały na boso między sklepami w rogu ulicy a drzewkami cytrynowymi. Wielu wciąż trzyma klucze do domów, które zamknęli podczas tej gorączkowej ewakuacji — stały się one symbolami tęsknoty, nadziei i zdrady. Pamiątki z nagle przerwanego życia, a nawet drzwi, które kiedyś się otwierały, już nie istnieją.


Ból takiego wysiedlenia można dostrzec w innych nierozwiązanych konfliktach — w miejscach takich jak Palestyna, Kosowo czy Abchazja — gdzie kwestie prawa do powrotu pozostają sporne, a trwające dziesięciolecia wygnania zmieniły fizyczną emigrację w trwały stan niepewności. W przeciwieństwie do miast powojennych, gdzie powrót i odbudowa, choć pełne trudności, były możliwe, Warosia stoi w bezruchu. Nie przez ruiny, ale przez drut, politykę i międzynarodowy impas.

Wysiedlenie to nie tylko zmiana geograficzna. Zmienia relacje i rytuały, które sprawiają, że miejsce jest domem — zmienia też sąsiadów, z którymi dzielili posiłki, opiekowali się nawzajem dziećmi, uprawiali wspólne ogrody. W Waroszy te niewidzialne nici wciąż są odczuwalne w każdej zardzewiałej bramie, w każdej skrzynce pocztowej z wyblakłym nazwiskiem. Cisza miasta to nie tylko tajemnica — to cicha żałoba i epitafium dla tego, co było, i tego, co wciąż czeka w zawieszeniu.

 


Path dependence i Komisja ds. nieruchomości

Lata dyplomatycznej stagnacji pogłębiły inercję Waroszy. Historycy i ekonomiści używają terminu „path dependence” (zależność od ścieżki), aby opisać, jak wczesne decyzje — takie jak wymuszone wysiedlenie ludności czy wykluczanie założeń wakfu — tworzą samowzmacniające się wzorce, które są bardzo trudne do odwrócenia. Od dziesięcioleci nierozwiązany status Cypru pozostawia Warosię zawieszoną w niejasności, podsycając spory prawne i emocjonalne urazy.


W 2005 roku władze tureckich Cypryjczyków — pod presją Europejskiego Trybunału Praw Człowieka — utworzyły Komisję ds. Nieruchomości (IPC) w celu zarządzania roszczeniami greckich Cypryjczyków do nieruchomości na północy. Na papierze oferuje ona trzy opcje: odzyskanie ziem, wymianę nieruchomości lub odszkodowanie. W praktyce jednak odzyskanie ziem działa tylko w teorii. Tylko nieliczne sprawy zakończyły się faktycznym zwrotem nieruchomości będących pod kontrolą tureckich sił zbrojnych. Większość wnioskodawców spotyka się z długimi opóźnieniami lub ostatecznie otrzymuje odszkodowanie finansowe, co dla wielu oznacza zapłatę za porzucenie nadziei powrotu do domu.


Z niemal ośmiu tysięcy wniosków złożonych do IPC, ponad sześć tysięcy pozostaje nierozstrzygniętych. W około 1949 przypadkach przyznano odszkodowanie — łącznie prawie 600 milionów euro — ale tylko 15 z nich doprowadziło do pełnego zwrotu własności, a jeszcze mniej do wymiany nieruchomości. Ta sytuacja budzi głębokie niezadowolenie wśród greckich Cypryjczyków. Dla wielu z nich przyjęcie pieniędzy zamiast odzyskania ziemi nie jest tylko kompromisem prawnym — to symboliczna kapitulacja, ciche pogrzebanie ich prawa do powrotu. Podważa to długotrwały międzynarodowy konsensus, potwierdzony rezolucjami ONZ, że Warosia powinna zostać przywrócona swoim pierwotnym mieszkańcom.


Z perspektywy tureckich Cypryjczyków IPC oferuje jednak rzadką instytucjonalną ścieżkę zmniejszenia niepewności prawnej i umożliwienia planowania gospodarczego. W kontekście, w którym negocjacje utknęły w martwym punkcie, niektórzy widzą w niej pragmatyczne narzędzie — wadliwe, ale konieczne — do wyjścia z trwającego zawieszenia.



Jednak żaden trybunał, niezależnie od jego struktury, nie może rozwiązać głębszego konfliktu tożsamościowego, który spotkał Warosię. Czy odszkodowanie pieniężne może kiedykolwiek równać się z ciężarem straty pokoleniowej? Czy nawet udana restytucja może odwrócić skutki traumy wygnania? A gdzie w tym nowoczesnym procesie prawnym znajdują się nierozwiązane roszczenia historyczne — takie jak te związane z wakfem osmańskim? IPC, powołana w celu rozwiązania problemów tytułów własności, ma znacznie trudniejsze zadanie: pogodzenie pamięci, tęsknoty i niezamkniętego dziedzictwa konfliktu.

Realpolitik: Ponowne otwarcie linii brzegowej

W 2020 roku Turcja i administracja północnocypryjska dokonały prowokacyjnego ruchu, ponownie otwierając część linii brzegowej Waroszy po raz pierwszy od prawie pięciu dekad. Tureccy urzędnicy przedstawili to jako pragmatyczny krok w celu ożywienia obszaru zamrożonego w czasie, tracącego potencjał gospodarczy. Tureckie gazety, w tym głównonurtowa Sözcü, oszacowały, że rewitalizacja sporego regionu Famagusty mogłaby kosztować ponad 10 miliardów dolarów — obejmując ponad sto hoteli, tysiące sklepów, miejsca rozrywki, banki i teatry.


Racjonalne ekonomicznie podejście jest kuszące: dlaczego zachowywać rozpadające się miasto duchów, jeśli mogłoby ono generować turystykę i miejsca pracy? Ale konsekwencje sięgają dalej niż rewitalizacja. Dla greckich Cypryjczyków i dużej części społeczności międzynarodowej ten jednostronny ruch narusza istotę rezolucji ONZ — zwłaszcza rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ 550 — które wzywają do umieszczenia Waroszy pod administracją ONZ do czasu osiągnięcia kompleksowego rozwiązania politycznego. Ponowne otwarcie choćby fragmentu miasta przez tureckich Cypryjczyków jest postrzegane nie jako rewitalitacja, ale jako okupacja skrywana pod płaszczykiem pragmatyzmu.


Ten ruch zaostrza napięcia. Wydarzenia takie jak ponowne otwieranie się hoteli, powrót turystów, napływ inwestycji, sprawiają że Turcja i Cypr Północny (TRNC) kwestionują samą podstawę negocjacji: przekonanie, że przyszłość Waroszy pozostaje otwarta na obustronne porozumienie. Zamiast tego umacniają obecne status quo. To, co było tylko tymczasowo zamknięte, staje się przedmiotem aktywnych roszczeń. Każdy ręcznik plażowy i parasol staje się nie tylko symbolem wypoczynku, ale także obiektem roszczeń terytorialnych.


W wielu aspektach odzwierciedla to wzorce znane z innych spornych regionów — od Wschodniej Jerozolimy po północne Kosowo, gdzie stopniowa normalizacja pod kontrolą jednej strony staje się niemal niemożliwa do odwrócenia bez eskalacji konfliktu. Na Cyprze niebezpieczeństwo polega na tym, że taka strategia może zamknąć drogę do pokojowego rozwiązania lub nawet ponownie wznowić konflikt, zwłaszcza jeśli zostanie uznana za ostateczne odebranie nadziei na zjednoczenie.


Dla niektórych jest to sygnał zwycięstwa realpolitik nad zasadami — chłodna akceptacja, że to, co zostanie zbudowane, ostatecznie przeważy nad tym, co zostało utracone. I być może, z czasem, nawet wśród wysiedlonych, nostalgia ustąpi miejsca pogodzeniu się z losem. Ale taka przyszłość nie jest nieunikniona. Historia pokazuje, że granice ustanowione siłą często wydają się solidne, dopóki rzeczywistość nagle ich nie podważy. Bez osiągnięcia porozumienia, odrodzenie Waroszy nie jest budowaniem pokoju, a polityczną prowokacją niosącą ryzyko wznowienia konfliktu. Jednak bez momentu przełomowego — czegoś na miarę upadku Muru Berlińskiego, który nagle zmienia rzeczywistość polityczną — ten pragmatyczny plan może trwale wyznaczyć przyszłość Waroszy.

Tożsamość, wiara i niedokończona rozmowa

Obecny stan zawieszenia Waroszy można również odczytać przez pryzmat wiary, biorąc pod uwagę, jak ważną rolę odgrywały instytucje religijne w kształtowaniu się zarówno społeczeństwa osmańskiego, jak i europejskiego. W Polsce Kościół katolicki historycznie pełnił rolę centrum kulturowego i edukacyjnego, posiadał rozległe grunty, jednocześnie prowadząc szkoły, szpitale i sierocińce. Podobnie, pod rządami osmańskimi, ziemie wakfu były przeznaczone pod budowę meczetów, szkół religijnych i instytucji społecznych. Zarówno Kościół katolicki, jak i idea wakfu postrzegały ziemię jako dobro duchowe i społeczne, a nie tylko jako towar.


Gdy Warosia tętniła życiem, prawdopodobnie większość mieszkańców nie zastanawiała się nad tym, czy zajmują dawne ziemie wakfu.


Życie było pragmatyczne; ludzie budowali domy i hotele, otwierali biznesy i cieszyli się śródziemnomorskim otoczeniem. Dopiero gdy miasto opustoszało, odżyły dawne pytania — kto naprawdę jest prawowitym właścicielem ziemi pod całym tym betonem i zbrojeniem? Sporne roszczenia do praw religijnych lub wspólnotowych stały się częścią współczesnej batalii prawnej, łącząc wieki osmańskich i brytyjskich rządów kolonialnych z dzisiejszą polityką.


Ta rozmowa pozostaje zasadniczo niedokończona, ponieważ obejmuje konkurujące ze sobą ramy moralne i historyczne. Jeśli perspektywa greckich Cypryjczyków jest zakotwiczona w niedawnych wspomnieniach i prawie międzynarodowym potwierdzającym ich prawo do powrotu, stanowisko tureckich Cypryjczyków sięga dalej wstecz, przywołując dziedzictwo osmańskie i zasadę przywrócenia systemu, który uważają za niesprawiedliwie zastąpiony. Pozostaje pytanie, czy zwycięstwo Lali Mustafy nad Wenecjanami w 1571 roku może być traktowane jako fundament tureckich roszczeń do obecności na wyspie? Dodając do tego szerszy kontekst wysiedlenia i tożsamości, a tworzy się tak złożone napięcie, którego żaden sąd nie zdoła rozstrzygnąć jednym orzeczeniem.

Wysoka cena zamrożonego miasta

Tymczasem Warosia pozostaje niewykorzystana, tracąc potencjalne dochody dla obu społeczności i dla całego Cypru. Hotele, które kiedyś przyciągały tysiące turystów w sezonie, są teraz odwiedzane przez bezdomne koty i sporadyczne patrole ONZ lub tureckie. Koszt pozostawienia Waroszy opuszczonej przez prawie pięćdziesiąt lat jest niemierzalny pod względem emocjonalnym, ale straty ekonomiczne są do obliczenia.


Jak wspomniałem, według szacunków w tureckich mediach cena kompleksowej rewitalizacji większego regionu Famagusty mogłaby sięgnąć 10 miliardów dolarów. Ta spora suma pozwoliłaby na renowację 105 hoteli, 3000 sklepów, 99 miejsc rozrywki, 4649 domów wakacyjnych, 21 banków i 24 teatrów lub kin. Z jednej strony jest to ogromna kwota, która mogłaby zmodernizować całą infrastrukturę regionu. Z drugiej strony finansowaniem takiego projektu w regionie, którego status polityczny pozostaje sporny, nastręcza istotne trudności. Inwestorzy i międzynarodowi kredytodawcy rzadko są skłonni inwestować pieniądze w miejsce, gdzie podstawowe kwestie własności i rządów pozostają nierozwiązane. Nawet w samej Turcji można odnaleźć tysiące lepszych miejsc do inwestycji w nieruchomości.


Ten dylemat uwypukla sprzeczność w sercu Waroszy. Z ekonomicznego punktu widzenia wydaje się prawie irracjonalne, aby miasto z atrakcyjną zabudową przy plaży pozostawało miastem duchów. Z politycznego punktu widzenia, każda jednostronna próba zagospodarowania mogłaby pogłębić istniejące podziały. Tak więc miasto pozostaje w kosztownym impasie, a każda strona podchodzi ostrożnie ze świadomością, że jakikolwiek kompromis może podważyć jej roszczenia prawne lub historyczne.

common.photoAlt
Zatrzymany powrót

Stojąc na plaży w Waroszy, nie sposób nie wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać to miejsce. Morze, wciąż przejrzyste i zachęcające, delikatnie obmywa milczący brzeg, jakby prowokując ludzi do powrotu. Potencjał na odrodzenie błyszczy w każdym promieniu słońca odbijającym się od fal. Czasami można prawie usłyszeć echa śmiechu i poczuć gwar handlu, jakby samo miasto chciało zrzucić z siebie ciężar dekad zaniedbania.


Jednak ta wizja pozostaje równie krucha jak rozbite szkło w hotelowych lobby. To, czy Warosia stanie się symbolem współistnienia, czy pozostanie emblematem nierozwiązanego podziału, zależy nie tylko od lokalnych decyzji. Zależy od prądów geopolitycznych, od polityki Turcji wobec Północnego Cypru, od tego, jak społeczność międzynarodowa reaguje na jednostronne ruchy — takie jak otwarcie w 2020 roku części plaży Waroszy — i przede wszystkim od zdolności greckich i tureckich Cypryjczyków do stworzenia wspólnej narracji o ich przeszłości i przyszłości.


To otwarcie, choć przedstawiane przez władze tureckich Cypryjczyków jako pragmatyczny krok, nastąpiło bez zgody przesiedlonych greckich Cypryjczyków i wbrew rezolucjom Rady Bezpieczeństwa ONZ. Od tego czasu ponad 1,8 miliona odwiedzających weszło do strefy, ale większość miasta pozostaje opuszczona — jej budynki popadają w ruinę, ulice są puste, a pierwotni mieszkańcy nadal nie mają do niej wstępu. Otwartych jest tylko kilka części — dostęp do plaży i kilka oczyszczonych ulic — oferując turystykę bez pojednania, obecność bez sprawiedliwości.


Nadzieja, jeśli istnieje, może być wciąż dostrzeżona w mniejszych gestach. Poza strefą buforową, pojawiają się sporadyczne współprace — festiwale kulturalne, międzykomunalne inicjatywy artystyczne, programy dialogu młodzieżowego. Pokazuje to, że niektórzy Cypryjczycy, zwłaszcza młodsze pokolenia, są gotowi wyobrazić sobie inną przyszłość, mniej zdefiniowaną przez dziedzictwo z 1974 lub 1571 roku, a bardziej przez wspólne interesy i pragmatyczne współistnienie.


Ale nawet te ziarna nadziei rosną w trudnej glebie. Złożoność smutku, niesprawiedliwości historycznej i sporów terytorialnych góruje. Przebaczenie i pojednanie nie mogą być ustawowo narzucone ani wymuszone przez organy międzynarodowe. Buduje się to powoli, boleśnie — przez zaufanie, dialog i gotowość do wypracowania kompromisu. Dopóki tak się nie stanie, Warosia pozostaje tym, czym była przez prawie pięćdziesiąt lat: miejscem między przyszłością i miastem czekającym na powrót, który nigdy się nie zaczął.

Loading...
common.videoAlt
Echa z Berlina i Warszawy

Wywołuje to u mnie wspomnienie, gdy w dzieciństwie w późnych latach 80. potajemnie podglądałem z okna samochodu mojego ojca Mur Berliński. Ta bariera, szara od wschodniej strony, pokryta, jak się później dowiedziałem, graffiti na zachodniej, wydawała się nie do ruszenia, jakby zawsze tam była i zawsze miała być. Dopiero rok lub dwa później runęła w kaskadzie nadziei i euforii, której nikt w pełni się nie spodziewał. Berlin został uwolniony od ciężaru jego podziału. Ta sama fala zmian, która rozpoczęła się w Gdańsku w 1980 roku, rozprzestrzeniła się ostatecznie na całą Europę Wschodnią, obalając komunistyczne reżimy uważane za nie do pokonania.


Warszawa również odrodziła się z popiołów. Miasto liczące 1,3 miliona mieszkańców przed II wojną światową zostało zrównane z ziemią po powstaniu warszawskim w 1944 roku, a jego cała ludność cywilna — po śmierci około 200 000 osób — została skierowana do obozów położonych na południe od Warszawy. Po II wojnie światowej całe dzielnice zostały odbudowane z gruzów, cegła po cegle, co ironicznie było motywowane ideą komunistycznych przywódców, aby cały kraj odbudował swoją stolicę. Przejście do gospodarki rynkowej po upadku komunizmu w 1989 roku było mozolne, ale nauczyło mnie, że każde miasto może się odrodzić przy zbiorowej determinacji, jeśli instytucje na to pozwolą.


Czy Warosia może również się odrodzić? Niektóre lokalne grupy i uczeni zaproponowali inicjatywy, takie jak projekt Famagusta Ecocity, wyobrażając sobie Warosię jako model zrównoważonego życia, gdzie greckie i tureckie społeczności mogłyby wspólnie koegzystować. Ta wizja obejmuje architekturę przyjazną dla środowiska, energię słoneczną i inicjatywy międzykulturowe. W założeniu jest to zarówno oświadczenie ekologiczne, jak i polityczne: demonstracja, że Warosia może być czymś więcej niż symbolem konfliktu — może być symbolem pojednania i innowacji. Jednak podział Cypru, w przeciwieństwie do muru berlińskiego czy ruin Warszawy, trwa nie z braku woli lub wizji, ale dlatego, że kwestia określenia prawowitego właściciela ziemi, pozostaje zasadniczo nierozwiązana.


Droga jest usiana przeszkodami. W przeciwieństwie do Berlina, gdzie obie niemieckie strony dzieliły głęboką tożsamość kulturową pragnącą jedności, lub w Warszawie, gdzie zewnętrzni okupanci wycofali się i odbudowa stała się możliwa, podziały Cypru są powiązane z szerszymi interesami geopolitycznymi ale jednak na ich uboczu. Turcja postrzega Północny Cypr jako strategiczny punkt, a greccy Cypryjczycy widzą swoje przesiedlenie jako ranę, która nie zostanie łatwo uleczona przez półśrodki. Innymi słowy, Warosia może potrzebować wydarzenia o równie historycznym znaczeniu — jakiegoś współczesnego odpowiednika upadku ZSRR — aby zerwać łańcuchy dekad stagnacji i uciec z rimlandu.

common.photoAlt
Nienapisany epilog

Przez stulecia, od podboju Lali Mustafy Paszy po erę kolonialną Wielkiej Brytanii, od przymusowego wysiedlenia w 1974 roku po dzisiejsze częściowe otwarcie linii brzegowej, Warosia była świadkiem ludzkiego okrucieństwa i aspiracji. Warszawa powstała z gruzów, Berlin pokonał swój mur — a może pewnego dnia także Warosia przekroczy drut kolczasty, bariery i gorycz półwiecza.


Na razie, stojąc na rozgrzanym słońcem chodniku i patrząc na pusty kurort, który kiedyś tętnił życiem, jestem między smutkiem a nadzieją. Smutkiem za rodzinami, które straciły nie tylko własność, ale i sąsiedztw, wspomnienia, całe rozdziały życia. A nadzieją, że może jakaś wielka zmiana — na miarę upadku komunizmu lub imperiów — mogłaby otworzyć tutaj nowy rozdział.


Do tego dnia, rozbite okna i milczące ulice będą nadal nasuwać pytanie, na które ani czas, ani polityka nie dały odpowiedzi:

Czy miejsce może naprawdę się odrodzić, jeśli wykluczono z przyszłości tych, którzy nazywali je domem?

Odpowiedź pozostaje nienapisana, przestrzeń pusta w rejestrze historii, podobnie jak roszczenia wakfu, które trwają w zakurzonych archiwach: przywoływane, sporne, reinterpretowane. Te konkurujące dziedzictwa — prawne, emocjonalne, historyczne — wymagają więcej niż odszkodowania lub kontroli. Domagają się uznania, rozliczenia i przede wszystkim przyszłości kształtowanej nie tylko przez władzę, ale przez pamięć.

W tym milczącym, udręczonym krajobrazie obietnica odrodzenia wciąż trwa — cienka, ale niezachwiana, jak pojedynczy promień światła przez zabite deskami drzwi.

common.photoAlt

© 2025 Jarek Jurczak