W 2007 roku wylądowałem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, gotowy zagłębić się w moje studia doktoranckie, które rozpocząłem w Turynie. To nie była po prostu kolejna akademicka przygoda; okazało się to być zmieniającą życie podróżą. Berkeley to miejsce, w którym zmierzyłem się z wielkimi ideami prawa i ekonomii, nawiązałem trwałe przyjaźnie i wchłonąłem wszystko, co Kalifornia miała do zaoferowania – od jej tętniących życiem miast po zapierające dech w piersiach krajobrazy naturalne.
Mój okres jako stypendysta wizytujący pod kierunkiem profesora Daniela Rubinfelda na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley oznaczał znaczącą ewolucję zarówno w moim rozwoju akademickim, jak i osobistym. To doświadczenie nie było wyłącznie wpływem renomowanej ekspertyzy profesora Rubinfelda w złożonym obszarze ekonomii i prawa konkurencji; raczej było to transformacyjne przekształcenie mojego zrozumienia krajobrazu ekonomicznego, które naprawdę rozszerzyło granice mojego wcześniejszego ramowego myślenia akademickiego.
Początkowo moje studia ekonomiczne były zakorzenione w zasadach metodologicznego indywidualizmu i spontanicznego porządku, nauczanych przez profesora Enrico Colombatto. To podejście podkreślało skuteczność sił rynkowych i minimalną interwencję rządu, opowiadając się za naturalnym porządkiem, który organicznie wynika z indywidualnych działań – perspektywa głęboko zakorzeniona w klasycznej europejskiej myśli ekonomicznej, gdzie niewidzialna ręka rynku jest architektem postępu ekonomicznego i społecznego.
Przejście do Berkeley wprowadziło mnie w szerszy zakres myśli ekonomicznej. Skupienie przesunęło się z porównywania teorii ekonomicznych na rozszerzanie moich horyzontów intelektualnych poprzez różnorodny zestaw idei i metodologii. Angażowanie się w Centrum Polityki Konkurencji Szkoły Biznesu Haas pozwoliło mi zagłębić się w subtelności prawa konkurencji i jego wpływ na rynki i gospodarki, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Ta eksploracja nie była o zmianie lojalności wobec filozofii ekonomicznych, ale o warstwowaniu mojego zrozumienia i badaniu, jak różne ramy prawne i regulacje rynkowe wpływają na wyniki ekonomiczne.
Eksploracja regulacji antymonopolowych, dynamiki rynku i przecięć między prawem a ekonomią w Berkeley była oświecająca. Otworzyła nowe ścieżki myślenia na temat roli rządu w regulacji rynków, znaczenia konkurencji dla innowacji i dobrobytu konsumentów oraz sposobu, w jaki teorie ekonomiczne stosują się w praktycznych, rzeczywistych scenariuszach. Ta podróż intelektualna była mniej o porzuceniu moich korzeni w europejskiej myśli ekonomicznej, a bardziej o docenieniu mozaiki perspektyw, które przyczyniają się do naszego zrozumienia globalnych gospodarek.
Ten etap mojej kariery akademickiej nie był tylko kumulacją wiedzy; był to transformacyjny proces, który poszerzył moje spojrzenie na to, jak gospodarki funkcjonują i prosperują. Nauczone lekcje i zdobyte wglądy z obu stron spektrum ekonomicznego wyposażyły mnie w podejście do wyzwań ekonomicznych z bardziej zniuansowanym, inkluzywnym punktem widzenia. Przygotowało mnie to do udziału w dyskusjach na temat polityki konkurencji, prawa i praktyki z zrównoważonym poglądem, doceniając złożoność systemów ekonomicznych i wielość czynników, które je kształtują.
Refleksja nad tą podróżą, przejście od szkoły austriackiej ekonomii do angażowania się w postępowe, konsumencko zorientowane nauczanie polityki konkurencji w Berkeley nie było kwestią zastąpienia jednej ideologii inną. Zamiast tego było to wzbogacający proces poszerzania moich horyzontów akademickich i intelektualnych bez dokonywania wartościowań na różnych filozofiach ekonomicznych. To doświadczenie było kluczowe dla mojego rozwoju, nie tylko jako ekonomisty, ale także jako obywatela globalnego, gotowego nawigować i przyczyniać się do różnorodnego i dynamicznego świata polityki ekonomicznej i badań.
Międzynarodowy Dom, czyli I-House, był żywym, wielokulturowym centrum dla uczonych i studentów z najróżniejszych zakątków świata, takich jak Madagaskar, Korea czy Norwegia. Tętniący życiem, szczególnie w Wspólnym Pokoju, Sali Gier lub w Kawiarni, to tutaj śmiech i historie z całego świata mieszały się w powietrzu. Nasze więzi były cementowane nie tylko przez studia, ale także przez wspólne posiłki i ożywione debaty, czasem późno w nocy na korytarzach lub tuż przed świtem na dachu. W tym środowisku, w najbardziej nieoczekiwanych momentach, formowały się przyjaźnie – takie jak między parą francusko-chilijską a niemiecko-polską – które później przekształciły się w długotrwałe związki, a nawet małżeństwa. Jedno z tych związków zabrało mnie do Santiago w Chile na ich ślub – miejsca, które prawdopodobnie nigdy bym nie odkrył, gdyby nie nasza znajomość. Jedna z podróży mojego życia nie zakończyła się tam; doprowadziła mnie także do niezapomnianego Sylwestra w pobliżu Valparaíso, winnic doliny Colchagua, zapierających dech w piersiach krajobrazów Patagonii i turkusowego El Calafate oraz słonecznego Buenos Aires. Druga para, teraz mieszkająca w Warszawie, pozostaje drogimi przyjaciółmi.
Gdyby nie społeczność I-House, nie byłoby spotkań w moim życiu. Te spotkania, w sceneriach tak malowniczych jak Brekkesto w Norwegii czy żywiołowy krajobraz Berlina, potwierdziły, że relacje pielęgnowane w I-House były zaprojektowane, aby przetrwać próbę czasu. Doświadczenie I-House nauczyło nas prawdziwej istoty globalnej społeczności – promowania jedności i empatii między kulturami, sprawiając, że świat wydawał się nieskończenie mniejszy, ale jednocześnie głęboko cieplejszy i bardziej zapraszający. Ta międzynarodowa solidarność i trwałość naszych połączeń nadal wzbogacają nasze życie.
Berkeley samo w sobie było dla mnie nauczycielem. Miasto, pulsujące aktywizmem i innowacją, wciągnęło mnie w swoje ożywione dyskusje na temat zrównoważonego rozwoju środowiska, sprawiedliwości społecznej i wizji lepszego świata. Obserwując synergię między uczonymi a lokalnymi mieszkańcami dążącymi do zmian społecznych, zdałem sobie sprawę z potężnej siły zjednoczonej społeczności w dążeniu do transformacji. To tutaj, wśród energicznych wieców i pasjonujących debat, zacząłem doceniać moc zaangażowanego obywatelstwa. To środowisko nie tylko kwestionowało moje założenia, ale także zachęcało mnie do krytycznego myślenia o wkładzie, jaki mogę wnieść w bardziej sprawiedliwe i równe społeczeństwo.
Reflektując nad moim czasem w Berkeley, staje się oczywiste, że te doświadczenia nie były tylko etapami w akademickiej podróży, ale kamieniami milowymi w podróży wzrostu i odkrywania. Nauczone lekcje i nawiązane relacje głęboko ukształtowały moje spojrzenie na świat, umożliwiając mi wnoszenie wkładu w dyskusję na temat globalnych polityk ekonomicznych i dobrostanu społecznego. Mój osobisty i intelektualny rozwój byłby niekompletny bez przyjęcia różnorodnych perspektyw i wyzwań się poza znane terytoria.